Tavira
grudnia 11, 2014
Czasem
tak bardzo boję się przyszłości. Tego jak to wszystko się poukłada. Co tak
naprawdę dadzą mi te studia, a co z pracą, a co wtedy z moimi marzeniami? Z
moją pasją? Czy dam radę to wszystko ze sobą połączyć? Pracować, zarabiać i
mieć czas, środki na podróże? I na tę chwilę wytchnienia, by po powrocie
usiąść, owinięta w koc, na parapecie i pisać, przelewać wspomnienia, uczucia, tworzyć...
Robić po prostu, to co kocham. To, co sprawia, że się spełniam, że jestem
szczęśliwa, że szczerze się uśmiecham. Jak ja to wszystko pogodzę, jak...? Boję
się, ale wiem, że muszę podołać. Muszę dążyć w stronę moich planów, może
naiwnych, może idealistycznych, ale nie odpuszczę. Nie mogę. Pragnę czuć, że to
wszystko ma sens, że żyję tu i teraz, i to właśnie po to, by to miało sens. Po
to, bym była szczęśliwa. By się udało. Bym chociaż spróbowała. Nie poddała się
już na wstępie, że nie, to bez sensu, to i tak się nie spełni - a może lepiej
iść do tej pracy z ciepłą posadką, od 9 do 17, nie myśleć o niczym innym, bo
ambicje, plany, bo po, co? to tylko mnie zgubi... Nie, nie, nie! Boję się, ale...
chcę, tak bardzo pragnę czegoś innego, czegoś więcej. To właśnie inaczej nie
dałabym rady żyć, właśnie to zamknięcie, by mnie doszczętnie zgubiło. Ja chcę żyć i czuć to, że
żyję. Pragnę podróżować, poznawać, doświadczać. Pragnę mieć wspomnienia.
Czerpać z pięknego świata. I wciąż na nowo przekonywać się, że on właśnie taki
jest. Zachwycający, magiczny... Naprawdę.
Pragnę mieć tę możliwość, by
choć, co jakiś czas, czuć się tak jak wtedy. Jak tam... Tavira w Portugalii. Perełka
wschodniej części Algarve. Dawny port handlowy położony po dwóch stronach rzeki
Gilao, spiętej malowniczymi, kamiennymi mostami... Pamiętam jak wysiedliśmy z
samochodu, dopiero co, a ja już wiedziałam. Od razu. Wiedziałam, że się
zakocham. Te otaczające nas malutkie domki o jasnych barwach. Biel, błękit i
żółć. Terakota i jej delikatne, kwieciste wzory. Te wąskie, pnące się w górę i
dół uliczki. Drobne okiennice i pięknie ozdobione, kolorowe drzwi. Szczegóły budujące
piękno tego miejsca. Spokój.
Stary,
bielutki kościółek z powiewającym na dachu praniem. Most Ponte Romana -
kamienne łuki, latarnie i widok na tak piękne i klimatyczne centrum Taviry.
Pozostałości po mauretańskim zamku położonym na wzgórzu ponad starówką, z
którego murów roztacza się panorama na całe miasto. Na szczyty czerwonych
dachówek. Na dachy z kolejnym rozwieszonym praniem. A tuż obok kościół Igreja
de Santa Maria do Castelo - z wiecznymi azulejos i starą wieżą wodną z imponującym zegarem. I znów te domki, znów te alejki, i te wijące
się między nimi pnącza czerwonych bugenwilli. Ten zapach południa.
Pragnę
wracać do takich miejsc. Oddychać tym innym powietrzem. Chwila zapomnienia.
Doznawać tylko tego, co mnie otacza w tej jednej chwili. Tych widoków,
miasteczek, tych wiecznie uśmiechniętych ludzi. Moment wytchnienia w kawiarence
na przyrzecznej promenadzie, chwila na portugalską kawę i budyniowe babeczki z
cynamonem - Pastéis de Nata.
Wierzę
w marzenia. Tak.
8 komentarze
Całkowicie Cię rozumiem. Najlepiej zapisz o czym marzysz, a za kilka lat odkopiesz i zobaczysz jak ułożyło się życie. Ja ubolewam, że studia nie przygotowują do wyzwań, jakie rzuca los. Ale przynajmniej nikt nie zabrania marzyć. Ja za kilka dni lecę na Maderę. Portugalia musi być wyjątkowo piękna. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńOhoho, widzę tu piękne podróże u Ciebie... :) Niektóre nasze się nawet pokrywają :)
OdpowiedzUsuńAle najbardziej to zazdroszczę Ci tej Portugalii i Algarve :))
Może uda mi się tam dotrzeć w następnym roku :)
Pozdrawiam i zapisuję bloga! :)
Po pierwsze muszę zacząć od tego że zauroczył mnie twój opis jest taki hmm chyba wyjątkowy :) A co do tekstu, to chyba mogę się zgodzić z każdym twoim słowem, też chcę żyć przez duże Ż a nie tylko przeżyć swoje życie. Chcę robić coś co kocham, nie oglądać się na to co powinnam i na inne ograniczenia, bariery które wydają się nie do przejścia bo tak naprawdę do przejścia są. ktoś powiedział że jeśli nasze marzenia nas nie przerażają to nie są wystarczająco dużo. Moje marzenia są ogromne, ale jestem szczęśliwa że są i że chce je realizować. A nie tak jak większość tylko marzyć, dlatego powinniśmy być dumne że mamy tą odwagę by je spełniać, pozdrawiam gorąco! :)
OdpowiedzUsuń"...doznania zostają w nas na zawsze"- Pięknie to napisałaś ;) Wspaniale jest podróżować i zwiedzać świat..
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie ;)
Wprowadziłaś mnie w stan melancholijny tym postem :*
OdpowiedzUsuńNominowałam Cię do Liebster Blog Award:)
http://heyhoandothereuphemisms.blogspot.co.uk/2014/12/tag-liebster-blog-award-2014.html
Zobaczysz, że wszystko ułoży się po Twojej myśli i będzie dobrze. Musi być! Trzeba mieć rozmach w marzeniach i odwagę w ich spełnianiu! I tego Ci życzę z całego serca.
OdpowiedzUsuńtakie rozterki na tym etapie życia ma chyba każdy ale w praktyce z reguły okazuje się, że można wszystko pogodzić, oczywiście chcąc i robiąc pewne ustępstwa;)
OdpowiedzUsuńPiekny post i miejsca..Chwytaj to, co przyniesie los. Bedzie dobrze! Jesli tylko beda Cie otaczac sprzyjajacy Ci ludzie. Powodzenia!
OdpowiedzUsuńJak podobała Ci się ta podróż? Powiedz mi, co myślisz!