Bułgarscy muzułmanie. Podarunek

lutego 23, 2018


Każdą moją prezentację zaczynam od tego miejsca – TETEWEN. O tym magicznym zakątku pisałam też tutaj na blogu, ale nie martwcie się, nie będę się powtarzać. Ponieważ za każdym razem odkrywam tam coś nowego, a wierzcie mi, że byłam tam wiele, wieeeele razy! A więc Tetewen…. Położony 110 km od Sofii i otoczony szczytami Teteweńskiego Bałkanu, czyli części Starej Płaniny. To od niego zaczęła się moja zeszłoroczna podróż po Bułgarii i było to też jedno z nielicznych miejsc, gdzie byliśmy razem z moim tatą tego lata. Ale temu, co dokładnie odkryliśmy w Tetewen, poświęcę następne wpisy, bo ten będzie o chyba najważniejszej dla mnie przygodzie z tej podróży.

Widok na Tetewen ze szczytu Rawen Kamyk.
8 km od Tetewen leży położona na dużej wysokości wioska Babinci. Od niej ciągnie się szlak ku szczytowi Ostricz [Острич], na którym znajduję się prawosławna kapliczka Najświętszej Bogurodzicy. Szczyt swoją nazwę zawdzięcza kształtowi przypominającemu piramidę o zaostrzonym czubku. Dojście zajmuje ok. 30 min.

W drodze ze wsi Babinci na szczyt Ostricz.
Kapliczka Najświętszej Bogurodzicy.

Po prawej wioska Babinci.

Weszliśmy tam, by obejrzeć zachód słońca i nacieszyć ooo takim zapierającym dech w piersiach widokiem na szczyty Starej Płaniny:

Pasmo górskie Stara Płanina, które się ciągnie niemalże przez całą  Bułgarię.


Mój tata – Krzysztof (który jest highlinerem, a highline to chodzenie po wąskiej elastycznej taśmie zawieszonej między dwoma punktami na dużej wysokości, np. między górską przepaścią), wypatrzył zarys skał, w których jeszcze, o dziwo, nie był – a jak wiadomo skały = highliny ;). 


Skały, które wypatrzył mój tata.

Od razu na GPSie sprawdził ich położenie oraz to, że prawdopodobnie znajdują się u podnóża dwóch wiosek  Gradeżnica, Głogowo). Tak się złożyło, że następnego ranka, gdy piliśmy w centrum Tetewen naszą ulubioną kawkę, ulicą przechodziła bułgarska muzułmanka (są to Bułgarzy, którzy w czasie panowania Imperium Osmańskiego na bułgarskich ziemiach – XIV-XIX w. – przejęli islam, a dziś żyją w zamkniętych społecznościach głęboko zanurzonych w ludowych tradycjach). Ubrana była w tradycyjny strój – kolorowa chusta na głowie i szarawary. Naszą uwagę zwróciła ozdoba na pasku z tyłu spodni, barwne pomponiki i cekiny. Zerwaliśmy się ze stolika, podeszliśmy do pani i zapytaliśmy, co to za ozdoba, bo dużo podróżujemy po Bułgarii, ale takiej jeszcze nie widzieliśmy. Pani zdziwiona, że jak to nie, przecież tutaj w wioskach Babinci, Głogowo, wszyscy takie noszą. Hm… Głogowo, znów. Teraz to już na pewno musieliśmy tam pojechać.

Bułgarska muzułmanka, którą zaczepiliśmy w centrum Tetewen zaintrygowani ozdobą na pasku.
I tak też się stało. Udaliśmy się do oddalonego o 46 km na północ Głogowa. Po drodze zatrzymaliśmy się w Gradeżnicy (również muzułmańska wioska). GPS wyświetlił, że znajduje się tam jaskinia. Nie mogliśmy jej jednak znaleźć, więc zawołaliśmy w stronę kilku domów położonych na wzgórzu. Odpowiedziało nam 5 różnych głosów ze wskazówkami typu: „idźcie wzdłuż akacji, skręćcie za starą gruszką”. Na szczęście zszedł starszy pan, który pokazał nam dokładnie, co i jak. Zaszliśmy do jaskini (ciemność, a my jak zwykle bez żadnej latarki ) i dalej w drogę. Dojechaliśmy w końcu do Głogowa. Stare domki na zboczu gór i pnące się ogromne skały. Ludzie w tradycyjnych strojach. Czas się tutaj zatrzymał dawno, dawno temu. Oczywiście wszystkie oczy wpatrzone w nas i śledzące ze zdziwieniem każdy nasz ruch. Przespacerowaliśmy się do końca wioski, a z ostatniego domu wychyliła się zaciekawiona kobieta. Przywitaliśmy się i zapytała nas, skąd jesteśmy. Odpowiadamy, że z Płowdiwu (nie chce nam się zazwyczaj tłumaczyć, że z Polski, ale znamy bułgarski itd.). Na co pani „Jak to z Płowdiwu? Przyjechaliście przecież samochodem z innego kraju i szukaliście jaskini!”. Przyłapała nas na gorącym uczynku. Widocznie bez internetu wieści roznoszą się szybciej, niżbyśmy się spodziewali.


Wioska Głogowo zamieszkana przez bułgarskich muzułmanów.



W drodze powrotnej do auta dostrzegłam starszą panią, siedzącą przed domem. Wymarzony kadr. Podeszłam, zapytałam, czy mogę zrobić zdjęcie. Staruszka trochę zaskoczona, ale zgodziła się z cudnym uśmiechem. Okazało się, że ma 91 lat. 




W trakcie fotografowania zbiegła się chyba cała jej rodzina – córka, zięć, syn, wnuki i pewnie prawnuki. A gdy zaczęliśmy temat ozdobionego paska, to córka od razu pobiegła do domu i wróciła z pięknymi szarawarami przewiązanymi paskiem. Wszystko ręcznie szyte przez nią!!! Migiem mnie w nie ubrała i zaczęła się sesja fotograficzna. Wokoło zebrało się chyba z dziesięcioro dzieci z okolicy, które miały ze mnie dobry ubaw.


Po wszystkim, gdy już zdejmowałam niezwykły strój, córka wręczyła mi drugą parę przepięknych szarawarów z paskiem i powiedziała, że daje mi je w prezencie. Ponadto przyniosła cztery pary ręcznie szytych bucików i podarowała je każdemu z nas. Nie potrafię nawet opisać tego w jakim byliśmy szoku i jak bardzo zrobiło nam się głupio. Poraziła nas myśl, że nie mamy nic, co moglibyśmy dać im w zamian. Ale ci ludzie niczego materialnego od nas nie oczekiwali. Byli najszczęśliwsi, że ktoś wywodzący się z zupełnie innego kręgu kulturowego, był tak zachwycony ich tradycją, że mogą się z nami podzielić kawałkiem ich codzienności, która w Bułgarii jest bardzo wyobcowana. Że ktoś docenia ich bezcenne rękodzieła.

Ręcznie uszyte buciki, które otrzymaliśmy.
Ręcznie uszyte szarawary z ozdobnym pasem, które otrzymałam.



Chyba za bardzo ugrzęźliśmy w relacji „coś za coś”. Jak myślicie?

Zaciekawią Cię też:

27 komentarze

  1. Jak miło 'Cię' znowu czytać... podziwiam zdjęcia, miejsca, czułość :) uściski ciepłe.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję za te miłe słowa. Dziękuję, że jesteś!

      Usuń
  2. Widoki dla których weszliście na górę były cudowne, warto było tam iść. Tradycja jest ważna i warto ją pokazywać. Osoby, które Was obdarowały pewno też tak uważają. Z pewnością nie oczekiwali na podarunki z Waszej strony. Dla nich było miłe, że byliście i interesowaliście się nimi. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Super wpis i super wszystko pokazane :) ja mam niestety złe wspomnienia z Bułgarii ale mimo wszystko z chęcią tam wrócę i zwiedzę ten kraj na własną rękę :) widzę że warto

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieję, że może kiedyś odczaruję to złe wspomnienie Bułgarii, bo na prawdę warto poznać tę niezwykłą krainę.

      Usuń
  4. Pamelo, tak się cieszę, że wreszcie jesteś. Stęskniłam się za Twoimi przepięknymi postami. Bułgarskie muzułmanki chodzą w bardzo kolorowych szarawarach, w kapadockiej wsi też noszą bardzo podobne.
    Mam nadzieję, że już nie znikniesz na tak długo.
    Serdecznie pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za te słowa! Ja również mam taką nadzieję :)

      Usuń
  5. Witaj ! Pamelo, bardzo podoba mi się Twój blog ! Pięknie opowiadasz o swoich podróżach i robisz fantastyczne fotki !Co do Bułgarii, jeszcze tam nie byłam i powiem szczerze zakochałam się w widokach które pokazałaś !! Spotkałaś tam bardzo miłych ludzi !
    Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Jajku jaka Twoja Bułgaria jest inna i ciekawa. Ta turystyczna zupełnie ma się nijak do niej. Bardzo fajne zdjęcia ze starszą panią, takie bardzo klimatyczne.
    Pozdrawiam cieplutko:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja zawsze powtarzam, że kurorty turystyczne, to nie jest Bułgaria... Przynajmniej nie ta prawdziwa.

      Usuń
  7. Cieszę się, że wróciłaś.
    Twój wpis jest kolejnym dowodem na to, jak bardzo ważni w podróżowaniu są ludzie, których spotykamy przypadkiem. Twoja odwaga, żeby poprosić o zgodę na zrobienie zdjęcia zaowocowała niezapomnianymi i wyjątkowymi chwilami. Mnie bardzo często takiej odwagi brakuje bo albo się krępuję, albo z góry zakładam, że usłyszę "nie". Ale w kwietniu ponownie wybieram się do Azji i jadę tam z postanowieniem fotografowania ludzi. Wierzę w to, że większość powie "tak"...
    A Panią z Twojego zdjęcia z chęcią bym przytuliła z całych sił...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja kiedyś też się wstydziłam pytać, ale postanowiłam to zmienić i odkryłam, że od tego pytania "czy mogę zrobić Ci zdjęcie" można nawiązać bardzo łatwo kontakt z tą drugą osobą, do tego stopnia, że zacznie nam opowiadać o swoim życiu, o okolicy... Warto więc zaryzykować. Marcin Dobas, fotograf National Geographic, twierdzi, że zawsze pyta, czy może zrobić zdjęcie, ale czasami już po fakcie. Jeśli wtedy usłyszy "nie", po prostu zdjęcia nie publikuje.

      Usuń
  8. Bardzo ciekawy wpis, miło poznać nowe rejony świata, Bułgarii wcale nie znam, miło poczytać o tym ciekawym kraju i zobaczyć zdjęcia.
    Szarawary będą wspaniałą pamiątką, a przy okazji praktyczną.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, choć na razie nie odważyłam się ich założyć, bo boję się, żeby się nie zniszczyły czy coś. To dla mnie bardzo cenna pamiątka :)

      Usuń
  9. Zajrzałem tu po raz pierwszy i dużym zainteresowaniem przeczytałem cały post. W ogóle nie znam Bułgarii, a z Twego wpisu wynika, że mieszkają tam bardzo serdeczni ludzie. Do tego zamieściłaś piękne zdjęcia. Super.

    OdpowiedzUsuń
  10. Dobrze, że już jesteś:)
    Bardzo lubię Twoje bułgarskie opowieści.
    Czytam i oglądam Cię z przyjemnością - tym bardziej, że nigdy w Bułgarii nie byłam.
    Pozdrawiam serdecznie:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję i również cieplutko pozdrawiam :)

      Usuń
  11. Super, że wróciłaś!! W koncu piękne strony Bułgarii powrócą do blogosfery :)
    Życzę pieknych podróży :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Bardzo ciekawa historia :) Masz dobre podejście do publikacji zdjęć. Często nawet nie zdajemy sobie sprawy, jak wielu ludzi jest przeciwnych zamieszczaniu swoich wizerunków w internecie. Warto zawsze zapytać :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Piękne jest to, że oni wciąż kultywują swoje tradycje. W dzisiejszym świecie coraz częściej zapomina się o tradycjach, a przecież są one głównym elementem kultury danego społeczeństwa.
    Witamy z powrotem w blogosferze :)
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  14. Jejku jaka wzruszająca opowieść. Już to zdjęcie chwyta mnie za serce, na Instagramie od razu bardzo mi się spodobało, jest w nim coś niesamowitego, a może po prostu zwyczajne życie. Jest cudne.
    Jakie to w ogóle jest budujące i piękne, że ludzie tak bezinteresownie potrafią komuś coś podarować. W paputkach chodzicie?:)
    Dzięki Tobie można poznać zupełnie inną Bułgarię, bo osobiście znam tę tylko turystyczną, i miasta niedaleko tej hotelowni. Chociaż dwutygodniowy pobyt w Sozopolu wspominam bardzo mile, uważam, że jest piękny.Za pierwszym razem mieszkaliśmy w Rawdzie...porażka jakaś.
    Pozdrawiam serdecznie:)

    OdpowiedzUsuń
  15. Z ogromną przyjemnością czytam sobie twoje wyprawy... cudownie wędrować razem z Tobą :)
    dzięki i pozdrawiam :D

    OdpowiedzUsuń

Jak podobała Ci się ta podróż? Powiedz mi, co myślisz!

Polecam: