Dimitrino kale, opuszczona twierdza

listopada 16, 2015


                Są takie miejsca, gdzie splata się ze sobą wiele ścieżek historii. I choć wszystkie ślady już się niemalże zatarły, to gdy się tam znajdziemy – czujemy. Przechodzi nas ten wewnętrzy dreszcz i przeczucie, że nie wszystko, co widzimy jest takie jak nam się wydaję. Miejsca, gdzie dziś króluje zupełnie dzika i piękna przyroda przykrywając pozostałości tego, gdzie dawniej rządził człowiek..

Takie jest właśnie Dimitrino kale (Димитрино кале, co można przetłumaczyć jako „Twierdza Dimitra”) miejsce-zagadka położone w górach nad niezwykłym bułgarskim miastem Płowdiw.

W Płowdiwie spędziłam większość mojego dzieciństwa. Pamiętam jak mieszkaliśmy tam jeszcze w starym żółtym domku z ogródkiem w samym centrum miasta, a całe dnie mijały mi wtedy na szaleństwach w pobliskim parku z innymi dziećmi. Pamiętam tamte szerokie uśmiechy, które nigdy nie schodziły z naszych rumianych od słońca dziecięcych buź.

Nie miałam wtedy pojęcia, że wychowuję się w mieście, którego historia liczy ponad 6 tysięcy lat (!!!), obojętnie przebiegałam obok starożytnych ruin (na których zbudowana jest cała starówka Płowdiwu),a rzymski amfiteatr był dla mnie po prostu miejscem, gdzie podczas festiwalu filmowego wyświetlano za darmo bajki Disneya (i to z dubbingiem na żywo). Podobnie było chyba i z samymi Bułgarami, którzy aż nazbyt przywykli do widoku w ich mieście tych wszystkich starożytnych pozostałości. Nie mówiąc już o latach komunizmu, kiedy ówczesna władza nie wahała się przed budową socjalistycznych bloków i ulic, doszczętnie niszcząc wszystkie starożytne budowle znajdujące się pod spodem. Dziś, tak jak i ja mam świadomość tej wartości historycznej, tak zmienia się i cały Płowdiw, który został nominowany, by w 2018 roku stać się Europejską Stolicą Kultury.

Dookoła miasta wciąż jest jednak zbyt wiele miejsc - zbyt wiele starożytnego dziedzictwa, które zupełnie zapomniane – niszczeje i na zawsze znika z powierzchni ziemi.

Droga do Dimitrino kale
Dojście z miejscowości Izvor
20 kilometrów od Płowdiwu leży miejscowość Извор [izvor – „źródło”] To tu też rozpoczyna się pasmo górskie Rodopy (uważanych powszechnie za najpiękniejsze i najbardziej magiczne góry w Bułgarii), które ciągną się stąd aż po Morze Egejskie. Trafiłam tam dzięki swojemu tacie, który od wielu już lat zakochany jest właśnie w tym rejonie Bułgarii. Zaparkowaliśmy samochód pod starym budynkiem urzędu miasta  i obok barku, w którym miejscowi przesiadują po wiele godzin popijając mocną czarną kawę i oczywiście… plotkując :) Nasze pojawienie się tu jest dla nich za każdym razem w czymś w rodzaju małej miejscowej sensacji.

Stąd skręca się w drogę na zachód, aż po chwili pod stopami kończy się asfalt, w oddali nikną ostatnie domki, a my powoli zanurzamy się w głąb lasu. Spod warstwy ziemi często wystają tutaj regularnie poukładane kamienie, co  od razu nasuwa nam podejrzenie, że możemy właśnie stąpać po śladach starożytnej, rzymskiej drogi.

Kapliczka św. Archanioła Michała

Kapliczka w środku
Po około 30 minutach, nagle po prawej stronie, wyłania się malutka biała budowla – prawosławna kapliczka, która zarówno z zewnątrz, jak i wewnątrz, wygląda niczym pomniejszona magicznym sposobem cerkiew. Wejście do niej skrywają drewniane, niziutkie drzwi. Są otwarte i wystarczy je tylko lekko popchnąć, a potem mocno się nachylić, by znaleźć się w jej małym środku. Na jej ściankach wisi kilka ikon (chociaż po niektórych zostały już tylko ramki…), a na środku stoi drobny świecznik, gdzie można zapalić świeczkę w pamięci swoich bliskich.

Źródełka wody i opuszczony dom


Krajobraz po deszczu
Ruszając  dalej naszą ścieżką miniemy po drodze jeszcze dwie чешми [češmi – kraniki z wodą] - pod ziemią płynie bowiem tutaj wiele źródeł, które znajdują ujście na powierzchnię w rozmaitych miejscach, co jest także kluczem do naszej zagadki o historię miejsca, do którego zmierzamy. W końcu ścieżka skręca w bok i powolutku robi się jeszcze węższa. Nagle - w tym zupełnym pustkowiu - znad gęstwiny traw i krzaków wyłania się ogrodzenie  i stary, malutki dom. Kiedy mój tata bywał tutaj przed laty, mieszkało w nim starsze małżeństwo - pan i pani - którzy bardzo chętnie wdawali się w pogawędkę, oprowadzali i opowiadali historię magicznego Dimitrino kale. Niekiedy zapraszali nawet do siebie na domową rakiję J Niestety, 4 lata temu pan zmarł, a jego żona zakochana w miejscu, w którym mieszkali, mimo swojego wieku i problemów zdrowotnych, nie chciała się wyprowadzić (opowiadała, że z wioski przyjeżdża do niej nawet specjalny busik z jedzeniem). W tym roku domek był już zupełnie pusty…

Dimitrino kale – splot wielu historii i legend


Stąd już tylko moment, by ujrzeć rozciągający się tutaj widok na dolinę rzeki Pepelaszka i pełne zieleni, dzikie góry Rodopy. Przestrzeń i perspektywa, które zapierają dech w piersiach. Niezależnie od tego, czy jest się tutaj już któryś raz – zachwyca i imponuje zawsze tak samo. Szum rzeki, szmer liści i widok niczym jak z lotu szybowcem.

Jednak jest w tym miejscu coś dziwnego. To przenikające przeczucie niezwykłości i tajemnicy.

Znaleziona pod skałą część naszyjnika, moneta z czasów Murada I (XIVw.), rzymska moneta z czasów Valentyna I (IVw.) i "Pendara" - moneta, która dawniej stanowiła w Bułgarii część ozdoby panieńskiego stroju ludowego.
Groty rzymskich strzał, które znaleźliśmy na miejscu
W cieniu skał skrywają się pozostałości rzymskich ruin, a mój tata, który odwiedzał już ten rejon wielokrotnie, odnalazł tu nawet groty starożytnych strzał! Nieco dalej zaś od pionowych skał położone jest błękitne jeziorko, które miejscowi nazywają язовирче [i̯azovirče – czyli tak jak w Bułgarii określa się małe sztuczne jeziora]. Zostało ono zbudowane prawdopodobnie jeszcze w czasach starożytnych, by kumulować w jego środku wodę z płynących tutaj pod ziemią źródeł. Dlaczego? Legenda głosi, że to właśnie stąd zaczynał się jeden z rzymskich akweduktów  dostarczających wodę do Philippopolis (Płowdiwu). Znajdowała się tutaj również twierdza (której mury widnieją do dziś), gdzie stacjonowali rzymscy żołnierze pilnujący źródła pitnej wody dla miasta.


Z tym miejscem splata się jednak jeszcze jedna historia, dla której upamiętnienia na jednej ze skał – którą miejscowi nazywają Момина скала [momina skaɫa – skała dziewcząt] – postawiono duży, drewniany krzyż. W czasach bowiem zaborów Imperium Osmańskiego na ziemiach Bułgarii (XIV-XIXw.) dokładnie w tym miejscu młode Bułgarki z okolicznych miejscowości odbierały sobie życie skacząc z tego skalnego klifu – wybierając w ten sposób śmierć, niż przymusowe zamążpójście za muzułmańskich okupantów…


A wszystko to tutaj czuć.
Naprawdę.

PS. A TUTAJ filmik z tego niezwykłego miejsca autorstwa mojego taty :)

Zaciekawią Cię też:

24 komentarze

  1. Miejsce do odkrycia i wciąż odkrywania znalezisk.
    Urocze kadry i jak zawsze u Ciebie można się zaczytać i zapomnieć o czasie.

    :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie mam lęku wysokości, ale na widok chłopaka idącego po linie, ciarki przeszły mi po plecach.
    Pamelo, pokazałaś nam miejsce nie tylko historyczne ale niezwykłe i pełne uroku. Zachwycające krajobrazy. Tam pod skałą, faktycznie przez Was znaleziona ta część naszyjnika? Bardzo piękna. Wspaniałe zdjęcia.
    Pozdrawiam serdecznie:)*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Ci! To ja jestem szczęśliwa, że Bułgaria zachwyca nie tylko mnie :) Tak, tam na dole podłoże jest bardzo skaliste i tak naprawdę pod małą warstwą kamieni można znaleźć takie cuda... A miejsce jest prawie nieuczęszczane i mało kto o nim wie.

      Usuń
  3. Na tej linie to Twój tata?????

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha, tak to on :) Mój tata jest zwariowanym sportowcem-podróżnikiem :)

      Usuń
  4. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie znam wcale takiej niesamowitej i cudownej Bułgarii. Dzięki za pokazanie takich uroczych miejsc, chociaż chyba zapominanych przez miejscową ludność, a szkoda. Przecież to miejsce jest warte pokazania światu. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  6. Odkrywasz przed nami takie tajemnicze, historyczne miejsca! Piękny naszyjnik, groty strzał- no po prostu jestem zachwycona!

    OdpowiedzUsuń
  7. Odkrywasz przed nami cudowne miejsca, takie nie "skażone" zorganizowaną turystyką. Przepiękne zdjęcia, które tak zachęcają do ich poznania, że mogłabym spakować się choćby w tej chwili, aby pojechać tam i zobaczyć to na własne oczy. Filmik dla ludzi o mocnych nerwach. Podziwiam Twojego Tatę za odwagę. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  8. Przeczytałam jednym tchem, jestem pod ogromnym wrażeniem. To jest niesamowite, dziękuję, że się z nami dzielisz tymi wszystkimi informacjami:)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  9. Niezwykłe miejsce, świetne zdjęcia, no i filmik, brawa dla taty :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Bardzo dziękuję wszystkim za tak pozytywny odzew pod moim imieniem ;) Mimo, że od ponad 26 lat uprawiam wspinanie to właśnie dzięki chodzeniu po "linie" na wysokości (highline) odkryłem w Bułgarii wiele niesamowitych i zapomnianych miejsc, które wkrótce moja córka opisze na blogu.

    OdpowiedzUsuń
  11. Fantastyczna podróż, z sentymentem, tajemnicą, miłością, krajobrazem, zatrzymanym czasem.......

    OdpowiedzUsuń
  12. Smutna ta historia na sam koniec... Poza tym spędziłaś dzieciństwo w niezwykłym miejscu, trochę Ci zazdroszczę :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Wow!! Robią wrażenia te widoki, a ten kanion, to już w ogóle coś fantastycznego!!!! Mogłabym się tam znaleźć choćby w tej chwili :)))
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  14. Wychowalas sie w Bulgarii? Brzmi bardzo egzotycznie:) Nie wiem o co chodzi ze z panem na linie, bo ja ogladam i powiekszam zdjecia i nikogo na linie nie widze? Slepa jetem czy co? Miejsce, ktore opisalas bardzo mi sie podoba, i az sie prosi o to zeby je odkryc. Czekam na wiecej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha, pan na linie jest na filmiku, do którego link jest na samym dole wpisu! :)

      Usuń
  15. Jak ja dawno nie byłam tu u Ciebie. Widzę ogromne zmiany na blogu. Brakowało mi Twoich opowieści :)
    Pozdrawiam, Dorota

    OdpowiedzUsuń
  16. Twoja Bułgaria jest zupełnie inna niż ta, w której byłam dwa razy. Naprawdę wiele można się dowiedzieć.
    Ja bym chyba też skoczyła, jakby mnie ktoś do małżeństwa zmuszał....

    OdpowiedzUsuń
  17. Cudowne miejsca! Bardzo klimatyczne i rzeczywiście mam wrażenie, że wystarczy tylko przysiąść na jednej z tych skał, wsłuchać się i miejsce to mogłoby przemówić.
    I wiesz, masz rację. Żyjąc w pewnym miejscu i oglądając na co dzień stare mury kamienic, czy pozostałości starych budowli, zupełnie zapominamy o przemawiającej przez nie historii. Dobrze, że o tym opowiadasz :) Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  18. Ależ to piękne miejsce! I jeszcze w taki słoneczny dzień!
    Zapisałam sobie nazwę, może kiedyś, przy okazji, uda mi się tam wybrać :)

    OdpowiedzUsuń
  19. Ależ pięknie opowiedziana historia, przeczytalam z prawdziwą przyjemnością :-)I jakie piękne zdjęcia! Takiej Bułgarii nie znajdziemy w folderach biur podróży...

    OdpowiedzUsuń
  20. Odkrywasz zupełnie inną Bułgarię. Nie wiedziałam, że w ogóle takie piękne miejsca istnieją. Jestem pod ogromnym wrażeniem. Aż brakuje mi słów, żeby jakoś to sensownie skomentować.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń

Jak podobała Ci się ta podróż? Powiedz mi, co myślisz!

Polecam: