Bari
stycznia 21, 2014
Siedzę
przy oknie w pociągu i wsłuchuje się w monotonny rytm tej ogromnej maszyny. Za
podłużną szybą rozciąga się mroźny krajobraz - ziemia pokryta śnieżną warstwą,
srebrzyste drzewka i powoli zapalające się światełka w domach. Prawdziwa zimowa
i piękna atmosfera. Zbliżam skostniałe
dłonie do ust i powoli chucham, by choć troszkę je ogrzać... Lubię gdy
otaczający mnie świat, tak jak teraz, spowija biel śniegu, ale czuję, że moje
ciało potrzebuje ciepła, że moje serce i umysł tęsknią za słońcem, za spacerem
wśród promieni tej letniej gwiazdy... Za smakiem cappuccino pitym gdzieś na
zewnątrz, w małej kolorowej kawiarence. Znów myślę o Włoszech, znów tęsknie za
tym niezwykłym krajem.
A
jakie jest dalsze moje skojarzenie z Włochami? Wąskie, wijące się niezliczone
uliczki, kolorowe okiennice i oczywiście zawieszone między nimi pranie. Widok
znany wszystkim, a jednak za każdym razem oczarowuje i budzi wewnętrzny
zachwyt. Buduje otoczkę uroku w rzeczach tak zwykłych, tak codziennych. Magia,
która sprawia, że suszące się wśród kamienic skarpetki i bielizna malują
uśmiech na twarzy, szczerą radość w sercu i to, co idzie jeszcze dalej za tymi
emocjami - pozytywną myśl i momentalne poczucie lekkości życia. A jeśli Włochy
i wiszące nad głowami pranie to w wyobraźni sięgam do wspomnień i przywołuje
obrazy z położonego na południu półwyspu Apenińskiego miasta Bari.
Trochę historii miasta. W
starożytności Bari było małą, rzymską osadą, znaną pod nazwą Barium,
która od VI w. słynęła z najważniejszego i największego portu morskiego w
południowo-wschodniej Italii. Od 873 r. miasto znajdowało się pod panowaniem Bizancjum, a około
965 r. Stratēgos
Bari (wojskowi o tytule odpowiadającym rangą dzisiejszym generałom bądź
admirałom) otrzymali tytuł katepano Italii, co przez zaczerpnięcie z języka
greckiego oznaczało, że stali się "najważniejsi" w państwie. W
kwietniu 1071 r. Cesarstwo
Bizantyjskie utraciło
kontrolę nad miastem, co ostatecznie położyło kres bizantyńskiemu panowaniu w
południowej części półwyspu. W wiekach XI-XIII Bari
stało się punktem zbornym rycerzy chrześcijańskich biorących udział w wyprawach
krzyżowych i
w tym czasie także przekształciło się w zamożną republikę czerpiącą swe
bogactwa z handlu morskiego. W XIII w. cesarz i król Sycylii - Fryderyk
II rozbudował
system obronny miasta, m.in. imponujący do dziś normandzki zamek. Następnie
miasto otrzymało tytuł samodzielnego księstwa Bari należącego do rodu Sforzów,
i tu nasz polski element, z którego pochodziła żona Zygmunta
I Starego, królowa Bona. W 1558 przeszło pod panowanie królestwa
Neapolu, po czym podupadło, by znów rozkwitnąć w wieku XVIII
i zachwycać aż do dzisiaj.
Kolorowa starówka. Obecnie miasto można podzielić na starą i nową część, a w
tej pierwszej i najbardziej urokliwej, przeniesiemy się pod względem
architektonicznym w czasy średniowieczne, na stare miasto, la Citta’ Vecchia. Pełno
w nim krętych i wąskich uliczek z jasno kolorowymi domami i małymi, zielonymi
podwórkami. Barwne okiennice i zawieszone dosłownie wszędzie pranie. Starówka
Bari jako jedna z nielicznych (wśród dużych miast europejskich) zamieszkana
jest w całości przez biedotę, ale może właśnie dzięki temu tak silnie obecna
jest tu włoska tradycja, a mieszkańcy nie przejmują się sztucznymi pozorami i udawanym
pokazywaniem się przed innymi. Spacerując tamtędy możemy spotkać kobiety
lepiące przed domami makaron, który następnie suszy się na specjalnie
przygotowanych stołach. Do środka niektórych kamienic można nawet zajrzeć i poczuć
jak przez wnętrza przenika zapach przyprawionego jedzenia, a zewsząd dobiegają
gwarne rozmowy włoskich rodzin. Co chwilę mija nas motorynka z pędzącym gdzieś
i krzyczącym coś do kolegów, młodym chłopakiem. Mam wrażenie, że ludzie nie
wstydzą się tutaj tego kim są i jak żyją, gorący temperament wypełnia ich codzienność
prostym szczęściem i dumą. Na skwerkach można usiąść w małej kawiarence i wypić
przepyszną kawę za mniej niż jedno Euro. Zatopić się w atmosferze tętniącego tu
życia, włoskiego nie przejmowania się przyszłością.
Gdy
skończymy nasz spacer przez stare miasto, warto jest przejść się nad brzeg
morza, usiąść w cieniu wysokiej palmy i zanurzyć spojrzenie w ogromie
tutejszego portu. Poczuć na skórze podmuch morskiej bryzy i zachwycić się
zróżnicowaniem pod względem wyglądu, kolorów oraz wielkości odpoczywających tu
i płynących, gdzieś za błękitny horyzont, statków...
PS. Warto jest śledzić loty do Bari bo
czasem pojawiają się w naprawdę okazyjnych cenach, polecam zaglądać od czasu do
czasu TUTAJ :)
28 komentarze
Pięknie piszesz. Chciałabym kiedyś wziąć do ręki Twoją książkę i oczywiście przeczytać :) Takie jest moje marzenie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Dorota.
Dziękuję ślicznie :)
UsuńWziąć kiedyś do ręki wydaną książkę mojego autorstwa to także i moje marzenie i mam cichą nadzieję, że kiedyś się spełni. Od razu robi mi się cieplej na sercu gdy komuś podoba się to jak piszę.
We Włoszech byłam dwa razy: raz w lecie przejeżdżając przez Włochy, zatrzymaliśmy się na chwilę i wysiadłam na najbardziej nagrzany parking świata (wtedy zakodowałam sobie w pamięci, że Włochy to ziemia ognista), drugi raz pojechałam tam na narty i musiałam zmienić sobie wcześniej zakodowany obraz ;)
OdpowiedzUsuńCały czas nie zobaczyłam jednak takich Włoch o jakich piszesz. W tym roku mam nadzieję, pojedziemy odwiedzić naszą koleżankę, która chwilowo mieszka w okolicach Bolonii (więc do Bari trochę za daleko).
Moje serce właśnie jakoś tak skradły te południowe Włochy, które są trochę niedoceniane mam wrażenie i narzeka się, że tam tak biedniej, że zaniedbane... ale przez to wszystko mniej komercyjne i bardziej prawdziwe :)
UsuńWłaśnie takie są małe, włoskie miasteczka - bajkowe domki, wąskie uliczki, pranie suszące się nad głowami przechodniów. Przysiadam się na cappuccino jeśli pozwolisz :)
OdpowiedzUsuńJak widać na zdjęciu to cappuccino we Włoszech samo się uśmiecha i zachęca do picia :)
UsuńDolaczam do Mo:)
OdpowiedzUsuńTakie cappucino we Trzy w pieknym Bari..dobrze mi:)
Pozdrawiam:)
oj, też przy tej pogodzie marzą mi się śródziemnomorskie miasteczka z ich klimatem:)
OdpowiedzUsuńach...aż chciałoby się pojechac,zobaczyc,dotknąc,poczuc tę cudowną atmosferę i smak gorącej kawusi...Dziękuję Ci,że przeniosłaś mnie na te parę chwil w tak urocze i ciepluteńkie miejsce.Zwłaszcza,że dziś za oknem -14 stopni.:-)
OdpowiedzUsuńach..aż chciałoby się pojechac,zobaczyc,dotknąc i poczuc tę cudowną atmosferę no i smak gorącej kawusi...Dziękuję,że przeniosłaś mnie na te kilka chwil w tak urocze i cieplutkie miejsce,zwłaszcza,że dziś za oknem -12 stopni...Poezja,którą wplatasz w tekst niesamowicie ubarwia opisywane miejsca.Można się poczuc jak w bajce,w świecie pełnym magii.Gratuluję :-) Ania
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo i ciesze się, że naprawdę się podoba :)
Usuńjakie ładne zdjęcia, szkoda, że takie malutkie, nie myslałaś o publikowaniu większych?
OdpowiedzUsuńJakoś tak mi się wstawiają takie i nawet nie wiem jak to zmienić :( Kiedy się kliknie na zdjęcie to dopiero się powiększają.
UsuńCiesze się, że się podobają :)
Ostatnio widziałam mega tanie loty do Bari właśnie, już miałam kliknąć i lecieć, ale jednak nie skorzystałam z oferty. Teraz to dopiero żałuję.... Miejsce wygląda na wyjątkowe :-)
OdpowiedzUsuńBardzo się opłaca, a stamtąd można jeszcze wykombinować, by pozwiedzać okoliczne miejsca jak Matera czy Alberobello, przepiękny rejon :)
UsuńWczytałam się, zaczytałam się. Włochy to dla mnie już "po przekroczeniu granicy" inny zapach, pieców do pizzy, kawy, czasem dobrych perfum i jeszcze wielu rzeczy..mandatów, niezrozumiałego języka, którego nie mogę się nauczyć..
OdpowiedzUsuńJa sobie obiecałam, że włoskiego zacznę się uczyć za rok.. zobaczymy jak mi to wyjdzie.. Na razie w ramach studiów muszę pomęczyć się z łaciną więc jakaś podstawa już będzie :)
OdpowiedzUsuńSuper, że napisałaś o tym miejscu, bo ostatnio Ryanair jakieś tańsze bilety wrzuca na południowe Włochy. A mi na razie Sycylia po raz kolejny w głowie siedzi...
OdpowiedzUsuńMasz ogromną zdolność to opisywaniu klimatu miejsc. Z przyjemnością czyta się Twoje wpisy. Pozdrawiam, Asia.
OdpowiedzUsuńDziękuję, od razu w serduszku cieplej się robi :)
UsuńNiesamowicie się czyta to po piszesz :) Gratulacje takiego talentu ! Magiczne miejsce !
OdpowiedzUsuńPięknie opisane.
OdpowiedzUsuńDlaczego tam nawet pranie na sznurku wygląda ładnie?:)
To chyba taka magia wszystkich śródziemnomorskich krajów :)
UsuńMałe sprostowanko, starego miasta nie zamieszkuje biedota. Niektóre kamienice kosztują tam do 1mln euro, więc wątpię, żeby biedotę było stać na takie mieszkania...
OdpowiedzUsuńTo, że mówią w dialekcie i nie boją się być typowymi barejczykami nie oznacza, że są biedni.
Szkoda, że nie napisałać o Poligniano a Mare czy Arbelobello, bo naprawdę warto je zobaczyć ;) /K
Ten komentarz został usunięty przez autora.
UsuńTak dowiedziałam się od miejscowego przewodnika, a to co zobaczyłam na Starym Mieście Bari potwierdziło jego słowa. Tak jak wszędzie są tam i kamienice wyremontowane za ogromne pieniądze, ale przez ten czas, który tam spędziłam to w większości poznałam tam ludzi naprawdę biedniejszych. I nie chodzi tu o dialekt, wierz mi ;)
UsuńI polecam lepiej przejrzeć bloga bo te miejsca są opisane :)
Dopiero późnej zobaczyłam, że opisałaś też Alberobello ;)
OdpowiedzUsuńSzczerze co do tych biedaków to nie chcę się wykłócać, ale moim zdaniem nie panuje tam bieda. Przez 6 lat nie spotkałam tam ludzi biedniejszych od tych co mieszkają w nowej części miasta, ale z chęcią się dowiem jakie sytuacje skłoniły Cię do takiej opinii ;) /K
Hej czy autobus nr 16 odjezdza z lotniska w niedziele? Jesli tak to do ktorej godziny.. Dziekuje za odpowiedz
OdpowiedzUsuńJak podobała Ci się ta podróż? Powiedz mi, co myślisz!