Londyn!
lutego 24, 2015
Na
początku chyba byliśmy trochę oszołomieni. Ogrom miasta, ludzi, niekończący się
szalony ruch na ulicach. W głowie miliony pytań - czy to jest miejsce dla nas? Czy
to jest miasto, w którym moglibyśmy zostać już na dużej, moglibyśmy żyć? Jak to
jest? Jak wygląda ta zwykła codzienność w takim mieście jak Londyn? Pośpiech
wśród wiktoriańskich kamienic i oszklonych drapaczy chmur. Pod kroplami
ciepłego angielskiego deszczu. Daleko od tego, co pewne i znane. W hostelu, na
ulicach czy w kawiarniach wciąż spotykaliśmy wiele ludzi poszukujących tu
szczęścia, pracy, pieniędzy - tej lepszej przyszłości. Młodzi zakuwający receptury
drinków, by dostać tę pracę barmana, i ci starsi, którzy w rodzimym kraju
pozostawiali swoje rodziny, ci marzący o tej lepszej pracy, wynajęciu
mieszkania i sprowadzeniu jak najszybciej do Anglii swoich najbliższych.
Jak
poznać to miasto w tak krótkim czasie i zdecydować? Niemożliwe. Ale... można „to”
naprawdę poczuć, a po wyjeździe stąd tak bardzo już za tym tęsknić. Za klimatem,
toczącym się bez przerwy życiem, tłumami na ulicach, w barach i w pubach,
niezależnie od dnia i godziny. Zawsze i wszędzie - ruch, głośne rozmowy i
śmiech. Wszyscy tak różni pod względem etnicznym, kulturowym, różni pod
względem stylu i ubioru, ale wszyscy bawiący się tu wspólnie razem. Ponad
podziałami i stereotypami. Każdy z osobna wnoszący w ten niezwykły świat swoją
oryginalność i barwność. I jeszcze to wewnętrzne poczucie, ta ochota, by tak po
prostu uśmiechnąć się do tej obcej, mijającej cię na ulicy osoby - bo tutaj
nikt nie chodzi z głową wbitą w ziemię udając, że cały świat dookoła przecież nie
istnieje. Bo tutaj nikt nie spojrzy na ciebie przez to dziwnie czy podejrzanie.
Tutaj każdy to odwzajemni, a najprawdopodobniej jeszcze zagada, a na koniec zawoła
do Ciebie, tak po prostu - have a nice
day! Bo tutaj, gdy jesteś zadowolony, szczęśliwy - nie musisz się wstydzić.
Masz do tego pełne prawo - prawo, by być sobą i cieszyć się tym, co masz i tym,
co cię otacza.
I
tak jak różnorodni są tutaj ludzie, tak różne jest samo miasto - jego
architektura i wciąż żywa, wyłaniająca się na każdym kroku, jego niezwykła
historia. Po prostu - by poznać i zrozumieć Londyn - trzeba poznać jego
przeszłość i tradycje. Wiedzieć na czyich śladach stąpa dzisiejsze, tak
zabiegane miasto. Nam udało się to poniekąd dzięki cyklowi darmowych wycieczek Free Tour of London. Teraz już wiemy,
gdzie w Londynie znajduje się najstarszy sklep z herbatą, którego logo było tym
pierwszym zarejestrowanym w Europie, i gdzie zupełnie za darmo skosztować można
różnych rodzajów herbat. Wiemy też, że piękny budynek Sądu Najwyższego o
wyglądzie średniowiecznego, gotyckiego zamku tak naprawdę ma jedyne 150 lat, a również,
że...
The city of London, które jest częścią
ścisłego centrum miasta o wielkości równej mili kwadratowej, nie podlega tak
naprawdę władzy królewskiej, a tylko i wyłącznie parlamentowi przez co w jego
granicach obowiązuje zupełnie inne prawo, a nawet podatki. Na straży zaś wjazdu
do tej dzielnicy Londynu (miasta w mieście) stoi nie pomnik króla, a statua
dumnego smoka. Że katedra św. Pawła miała być katedrą gotycką, protestancką (i
takiej właśnie chciał lud), a na jej obszarze, choć ta znajduje się właśnie w
obrębie The city of London, władzę znów
ma monarchia. Wiemy, w którym cichym zakątku znajduje się kościół proletariuszy
mieszczący najbardziej prestiżową w Anglii szkołę prawniczą. A także, w której
to dokładnie wąziutkiej uliczce znajduje się najstarszy w Londynie pub - Ye Ole Cheshire Cheese - gdzie
przesiadywał Mark Twain i Karol Dickens. Że w kamiennej Tower of London, w której zawsze znajdować się miało 5 kruków (jako
symbol bezpieczeństwa Anglii) - tym czarnym ptakom podcinano skrzydła, tak by nie
mogły opuścić twierdzy, a mieszkańcy mogli czuć się dzięki temu bezpiecznie. Wieże zaś pięknego zwodzonego Tower bridge, dawniej były niebezpiecznym
miejscem schadzek prostytutek i zbrodniarzy - przemierzenie bowiem pieszo mostu
górą trwało dokładnie tyle samo, co leniwe odczekanie na jego zamknięcie na
dole - dokładnie180 sekund. Współcześnie mieści się tam muzeum.
Właśnie,
londyńskie muzea...czyli kultura, sztuka i historia dostępna, i otwarta -
zupełnie za darmo - dla wszystkich. British
Museum ze zbiorami dziedzictwa całej starożytnej Europy, Azji i Afryki; Victoria and Albert Museum - największe
muzeum sztuki i rzemiosła artystycznego w Londynie, w którym każdy z eksponatów
opatrzony jest dokładnym i przede wszystkim ciekawym opisem historycznym; The National Gallery z imponującym
zbiorami Moneta i van Gogha; The Natural
History Museum, a także klimatyczna British
Library, w której natrafiliśmy na ekspozycje z notatkami min. da Vinciego i
Galileusza, a także na wystawę pierwszych tworzonych odręcznie map podczas
brytyjskiej wyprawy na Grenlandię... A przecież jeszcze tak wiele zostało do
zobaczenia, tak wiele...
I
jeszcze Soho ze swoimi kolorowymi
kamienicami, niezliczoną ilością teatrów i musicali, pubów i tłumem ludzi. Soho, które nigdy nie śpi. A w tym wszystkim jeszcze przesiąknięte
aromatycznymi zapachami, kolorowe i udekorowane czerwonymi lampionami Chinatown... Pamiętam tamten nasz wieczór
jak zamówiliśmy na wynos ryż z warzywnymi rozmaitościami, jak usiedliśmy na
krawężniku jednej z ciasnych uliczek Soho
i obserwowaliśmy to tętniące życiem niezwykłe miasto.
Miasto
różnorodności, kultur i barw. Miasto, gdzie historia przeplata się ze
współczesnością, a słońce z kroplami deszczu. Miasto, gdzie TO wszystko tworzy
idealną, pełną życia i uśmiechu, całość.
Zaryzykujemy.
21 komentarze
Bardzo podoba mi się Twoje pokazanie Londynu. Tak po prostu bez zbędnych opisów. Byłem w Londynie w 2011 roku. Jednak naprawdę krótko. Z pewnością nie byłem wszędzie i nie poznałem wszystkiego. Coś podobało mi się bardziej a coś mniej. Jednak Londyn jakiego super wrażenia na mnie nie zrobił. Może trzeba pojechać tam raz jeszcze :) Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńTrzeba pojechać tam zdecydowanie na dłużej, ja w pierwszych dniach czułam się tam strasznie oszołomiona i też nie do końca mi się podobało... ale potem - poczułam to - i naprawdę mi się spodobało. Myślę, że nawet mogłabym tam zamieszkać :)
UsuńW Londynie mam kuzynkę, zaprasza, a my się ociągamy... ;)
OdpowiedzUsuńA Twoje zdjecia mnie zachwyciły, opis również. Może warto dać szansę temu miastu? ;)
Warto, jak najbardziej! A jeszcze jak masz tam kuzynkę i nie trzeba płacić za nocleg.. :) Teraz bardzo często są w tym kierunku tanie loty, więc koniec ociągania się i skorzystajcie z okazji :)
UsuńBardzo mi się podoba opis relacji miedzy ludźmi w Londynie. Byłam tam tydzień tylko, ale zauważyłam to. Londyn jest wspaniały i atmosferą i zabytkami. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńWłaśnie te relacja między ludzkie zrobiły tam na mnie największe wrażenie... to nadaję temu miastu wspaniałego klimatu :)
Usuńach, do Londynu muszę się wreszcie wybrać w tym roku ! ten post tylko podsyca moja niezadowolenie z nieodwiedzenia tego miasta;p
OdpowiedzUsuń[letzbefit.blogspot.com]
Sama nie spodziewałabym się jak szybko można się przyzwyczaić do nowego otoczenia i nowych ludzi. A jednak można i to zaskakująco szybko, a nawet tak że później się za tym tęskni.
OdpowiedzUsuńPięknie przedstawiłaś nam ten Londyn. O tym że zazdroszczę nawet nie muszę wspominać :)
Ściskam!
Ojj można, można... też mnie to często zadziwia. Chociaż ja często mam tak, że jak gdzieś pojadę i tak bardzo, bardzo mi się tam spodoba to ja już wszystkim mówię, że się stąd nie ruszę i zostaję :) A czasem za to jest tak, że dopiero po powrocie docenia się pewne miejsca... i tęskni.
UsuńJa już za 3 tygodnie lecę! Niestety na krótko, ale jeszcze tam wrócę, jak mi się spodoba.
OdpowiedzUsuńTwoja relacja bardzo ciekawa i obrazowa. Mam nadzieję, że i ja odbiorę Londyn podobnie :)
Pamiętaj, żeby sprawdzić te darmowe wycieczki - Free tour of London - świetni przewodnicy i przekazują ogromną ilość informacji! :)
UsuńDzięki za radę :)
UsuńZ Twojego postu dla mnie wynika jedno, należy dać się uwieźć Londynowi, z Big Benem czy bez... czuję że koniecznie.
OdpowiedzUsuń:))
Dzieje się. To miasto nigdy nie śpi. Żyje pełnią życia. Raczej nie przepadam za hałaśliwym metropoliami, gdzie ciężko zebrać własne myśli do kupy, ale Londyn ma w sobie coś pociągającego, że chciałabym tam być i zobaczyć, poczuć to wszytko.
OdpowiedzUsuńJa miałam tak, że na początku byłam bardzo oszołomiona... to jednak ogromne miasto, gdzie żyje 8mln ludzi... ale w tym wszystkim można odnaleźć spokój i niezwykły klimat.. naprawdę :)
UsuńJa Londynem jestem zachwycona a raczej nie lubię tłumów. Ale tam jakoś mi to nie przeszkadza, lubię ten "powiew wielkiego świata", wielokulturowość, różne języki, egzotyczne restauracje, różnokolorowy tłum. Taki mały wielki świat. Pamiętam, że przed pierwszą wizytą w Londynie byłam podekscytowana tak jak bym co najmniej na Marsa leciała. Przed drugą też. I przed trzecią było podobnie. Jakaś taka magia jest w tym mieście. I uwielbiam herbatę Twinings i degustacje wszelakie w sklepach z herbatą :)
OdpowiedzUsuń"Taki mały wielki świat" - dokładnie :) A herbata pyszna i ile się jeszcze można dowiedzieć podczas takiej degustacji!
UsuńNie wiem jak odnalazłbym się w Londynie, gdybym miał tam zostać na dłużej. Ale każdą moją wizytę w tym mieście dobrze wspominam i zawsze jest nieco smutno, jak trzeba wracać.. :)
OdpowiedzUsuńPiekne te Twje pocztowki:)
OdpowiedzUsuńBardzo przyjemny post! W koncu trafiam na cos innego niz na to co 'koniecznie nalezy zobaczyc'. Trafalgar Square wyszedl zupelnie nierzeczywiscie na zdjeciu. Ladnie.
OdpowiedzUsuńTakie komentarze cieszą mnie chyba najbardziej, że ludzie odnajdują w moich postach "coś innego" . Dziękuję ! :)
UsuńJak podobała Ci się ta podróż? Powiedz mi, co myślisz!