Walencja
marca 26, 2015
Do
Walencji jechaliśmy przez całą noc z deszczowego Mediolanu (który
był naszym 2. przystankiem podczas niezapomnianego eurotripu, ale tę historię
zachowam na troszkę później :)) Dziś chciałabym Wam opowiedzieć o niezwykłej i
pełnej słońca Walencji. O prawdziwym powiewie wakacji, poczuciu szczęścia i tamtej
wolności... Pamiętam tę drogę przez osnute nocą południowe wybrzeże Francji i
późniejszej Hiszpanii. Te pojawiające się zza zakrętów oświetlone małe
miejscowości. Świadomość, że tu, tuż obok nas, rozciąga się Morze Śródziemne,
że z każdym kilometrem jesteśmy coraz to bliżej południa - bliżej naszego upragnionego
celu. Pamiętam też pobudkę w promieniach słońca, jak wszystko cię boli po całej
nocy jazdy, jak czujesz się nieświeży, masz już tak strasznie dość jedzenia
zimnych kanapek i tylko marzysz o tym, by rozprostować nogi i wziąć prysznic...
ale potem znów łaskoczą cię delikatnie promienie słońca, odwracasz głowę i
zerkasz za okno. Widzisz ten zmieniający się, tak inny i nieustannie zachwycający
krajobraz i już wiesz, że warto. Po prostu warto. Bo każda podróż to kolejna
przygoda, a wszystkie te niedogodności to jedynie krótka chwila, to momenty,
których się zupełnie nie pamięta, a jeśli wspomina to w żartach i ze szczerym
uśmiechem na ustach. Rekompensują to przecież te wszystkie miejsca, do których
zmierzamy. Ta synestezja obrazów, zapachów i przeżyć - doświadczenia, które
zostają w nas już na zawsze. Wspomnienia tamtej, niepowtarzalnej atmosfery.
Ludzi i wspólnych rozmów do świtu. Nie schodzącego z twarzy uśmiechu. Tych
iskierek w oczach.
Miasteczko Sztuki i Nauki (budynek muzeum poświęconego nowym technologiom) |
Planetarium zbudowane na kształt oka |
W
Walencji byliśmy nad ranem, a naszym pierwszym celem była dzielnica przyszłości
- Ciudad de las Artes y las Ciencias
(Miasteczko Sztuki i Nauki). Nie wiedziałam nawet, czego do końca się
spodziewać, ale tak chyba właśnie jest najlepiej. Gdy nie ma się
tych wszystkich oczekiwań, wyobrażeń, a nagle świat dookoła sam z siebie tak
zaskakuje. Biel awangardowych budynków i błękit wody otaczającej cały ten
magiczny kompleks. Tak jakby w jednej chwili naprawdę przenieść się w czasie i
ujrzeć w jaką stronę zmierza współczesna architektura. Jak zmieniać się będą
miasta, w których żyjemy. Minimalizm, a zaskoczenie formą. Kształty, w których
doczytać się mamy czegoś więcej - tej skrytej w geometrii metafory. Stałam tam i
zastanawiałam się, czy rzeczywiście mi się to podoba. Czy chciałabym żyć w
takim świecie, w otaczającej mnie tak minimalistycznej i uporządkowanej rzeczywistości.
Czy w ogóle bym się w niej odnalazła?
Kocham
stare kamienice. Ich barwy, wysokie okna o kolorowych okiennicach, piękne drzwi
i skryte podwórka. Nieład wąskich uliczek. I te malutkie kawiarenki i
restauracje pełne roześmianych i głośno rozmawiających ludzi. Atmosfera, w
której czuję się najlepiej, w której czuję się po prostu - „przytulnie”. A dokładnie
taka jest stara część Walencji. Gdy tylko przeszliśmy przez bramę dawnego
miejskiego muru, minęliśmy te pierwsze wąskie uliczki, te pierwsze kolorowe
kamienice i wyszliśmy na Plaza de la
Virgen z najstarszą w Walencji katedrą i znajdującym się na jej tyłach
barokowym kościołem Basilica de la Virge
dels Desamparats - już wiedzieliśmy. Tak samo jak w Wenecji - i tu pragnęliśmy
się zgubić. Zatopić w klimacie tego niezwykłego, pięknego miasta. Hiszpańskie
słońce, błękitne niebo i koloryt Ciutat
Vella (Starego Miasta). Błądziliśmy w gąszczu uliczek, kamienic, małych
podwórek i pojawiających się zza rogu kościołów. I właśnie tak - zupełnie nieświadomie
- dotarliśmy pod Pałac-muzeum Marqués de
Dos Aguas (Muzeum Ceramiki) skrytym za ogromnym barokowym portalem z
alabastru - ściany pokrytej imponującymi płaskorzeźbami symbolizującym dwie
życiodajne rzeki. Właśnie ten obraz historycznej Walencji zarysował się w mojej
pamięci chyba najwyraźniej. Nasz zachwyt nad tym tak drobiazgowym rękodziełem. Tak
niezwykłym i pięknym.
Muzeum Ceramiki |
Błądziliśmy
dalej, zaglądając i skręcając wszędzie tam, gdzie coś przyciągnęło naszą uwagę
- kolory, kawiarenki, domy i kwiaty. Wodzeni również kuszącymi zapachami
wróciliśmy na Plaza de Santa Catalina,
by skosztować hiszpańskich Tapas -
niewielkich przekąsek serwowanych zazwyczaj do napojów (wina, piwa czy
sangrii). Podawane są one na ciepło bądź na zimno i przyjmują różne formy – od
prostych przekąsek po bardziej skomplikowane dania. My postawiliśmy na malutkie
kanapki w najrozmaitszych smakach - od hiszpańskiej szynki serrano, po te z
kalmarami i krewetkami... Słońce, zimna sangria, pyszne tapas, a dookoła tłum
roześmianych ludzi. To chyba dopiero wtedy poczuliśmy, że jesteśmy naprawdę w podróży,
że mamy wolne od jakichkolwiek obowiązków i zobowiązań, że nic nas nie
dotyczy. Możemy nareszcie w pełni czerpać z tej właśnie chwili - że jesteśmy tu
- w Hiszpanii. Siedzimy wszyscy razem w restauracji w Walencji, a
wszystkie zmartwienia, wszystkie obowiązki i pośpiech codzienności zostały
gdzieś daleko, daleko za nami.
Tapas - hiszpańskie przekąski |
Najedzeni
i z butelką białego wina na zachód słońca podjechaliśmy (szalonym) miejskim
autobusem na plażę. Uwielbiam wodę, uwielbiam błękit niekończącego się morskiego
horyzontu i szum fal... Tamtego lata to właśnie wtedy - w Walencji - po raz
pierwszy (oczywiście nie w życiu, a w roku :)) zanurzyłam stopy w
kojącym, ciepłym morzu. Byłam tak szczęśliwa. Tak...
O
zmroku wróciliśmy do pięknie oświetlonych ogrodów Turii - ciągnącego się na
12km parku w dawnym korycie rzeki. Labiryntu niekończących się zielonych
alejek, stawów, fontann i starych kamiennych mostów. To tam siedząc na miękkiej
trawie spędziliśmy długie godziny na rozmowach, śmiechu, wygłupach,
a nawet tańcu. Tak szczęśliwi i wolni. Nareszcie.
Ps. A już we wtorek lecę do...
A T E N ! :)
31 komentarze
Miłego pobytu w Atenach. Walencję też podziwiałam. :)
OdpowiedzUsuńDziękuję :))
UsuńFajnie, podoba mi się ten klimacik uliczek.
OdpowiedzUsuńNie byłam w Walencji, ale wiele czytałam o tym miejscu. To miasto jest cudowne, bardzo chciałabym tam kiedyś pojechać. Stara część to coś co lubię najbardziej. Takie szwendanie się po wąskich uliczkach, niespieszne pstrykanie zdjęć, zachwycanie się kamienicami( i te śliczne balkoniki:)) i podsłuchiwanie codzienności. Uwielbiam takie podróżowanie!
OdpowiedzUsuńMiłego pobytu w Atenach! Pozdrawiam serdecznie:)
I ja jestem właśnie zakochana w tych starych częściach miast i labiryncie kolorowych uliczek. Walencje musisz koniecznie odwiedzić, jestem pewna, że Ci się spodoba! Dziękuję :)
UsuńAle się wstrzeliłam :)
OdpowiedzUsuńNie dość że kocham Hiszpanię, to jeszcze ostatnio o Walencji myślałam, rozważałam podróż do tego miasta. Mój nauczyciel hiszpańskiego jest stąd.
Dzięki Tobie zobaczyłam, że Walencja naprawdę jest piękna.
Naprawdę bardzo opłaca się zobaczyć ! Niezwykłe miasto :)
UsuńTa nowoczesna dzielnica jest piękna, ale ja również wolę stare uliczki z niepowtarzalnym klimatem i wiekowymi budynkami. Walencja bardzo mi się spodobała. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńNiesamowity klimat! I te uliczki, bosko! Miłego pobytu w Atenach:)
OdpowiedzUsuńDziękuję :))
UsuńJaka piękna opowieść!
OdpowiedzUsuńJa bym się w takiej dzielnicy nie odnalazła, wolę krużganki, wąskie uliczki i stare kamienice (nawet jak się sypią).
Ale stara Walencja bardzo mi się podoba!
Baw się dobrze!
Masz rację, że w podróży szybko zapomina się o wszystkich niedogodnościach, kiedy przed oczami malują się barwne krajobrazy, albo z ziemi wyrastają cuda architektury, a ludzie dookoła zarażają uśmiechem.
OdpowiedzUsuńMnie bardziej do gustu przypada starsza część Walencji. Ale tak chyba jest w przypadku wszystkich miast. Po prostu lubię podziwiać stare kamieniczki i zastanawiam się wtedy, jacy ludzie kiedyś tam mieszkali, czym się zajmowali. Takie miejsca mają swoją własną historię. Mają duszę, czego bardzo często brakuje nowoczesnemu budownictwu. Aczkolwiek wyjątki się zdarzają.
Życzę udanej podróży do Grecji ;)
Pozdrawiam
To też mnie zawsze zastanawia... jaka jest historia tych budynków, jacy ludzie je zamieszkiwali, jakie rodziny i jakie mieli przeżycia. Myślę, że to także tworzy niepowtarzalny klimat tych miejsc. Dziękuję :))
UsuńAchhh Ateny - zazdroszczę! Byłam tam wieki temu :), to pierwsza zagraniczna stolica do której dotarłam więc już do końca zycia będę miała sentyment. Po cichu marzy mi się powrót tam...A Valencja jest jak dla mnie jednym z piękniejszych miast Hiszpanii, w dodatku świetnie usytuowana bo oprócz tych wszystkich architektonicznych atrakcji ma piękne plaże. W Miasteczku Sztuki i Nauki byłam dwa razy i jestem zaskoczona widokiem kajaków - to chyba jakaś nowsza atrakcja bo za "moich" czasów jej nie było. Cudownego pobytu w Grecji - mam nadzieję, że wrócisz z nowymi doznaniami - również tymi smakowymi bo jedzenie mają pyszne. I jogurt z miodem. I kawę frappe. Spróbuj moussaki koniecznie! Z resztą - wszystkiego próbuj, co sobie będziesz żałować :)
OdpowiedzUsuńJeździłam 2 lata temu po Grecji kontynentalnej, ale do Aten niestety nie dotarliśmy... Jestem ciekawa jak spodoba mi się to miasto (chociaż już jestem przekonana, że bardzo). Myślimy też, by wypożyczyć skuterki albo auto i pojeździć po okolicy :)
UsuńI bardzo ładne zmiany na blogu :)
OdpowiedzUsuńTeż lubię stare kamieniczki, a te w Walencji mają dodatkowo piękne zdobnicze detale :)
OdpowiedzUsuńAleż zazdraszczam Aten, życzę udanego pobytu i pięknych relacji na blogu :)
Czekam z niecierpliwością :)
Aha! Ładny nowy szablon! :)
Dziękuję, dziękuję ! :)
UsuńJak ja uwielbiam takie wąskie uliczki. Pierwsze zdjęcie rewelacja :)
OdpowiedzUsuńPamelo, cudowne są Twoje posty. Można je czytać i czytać.
OdpowiedzUsuńPomyśl o wydaniu książki w formie przewodnika. Wiem, że4 odniesiesz sukces!!!!!!!!!
Dwa razy byłam w Atenach i z ogromną przyjemnością kolejny raz odwiedziłabym to miasto.
Duuuużo wrażeń.
Powodzenia:)*
Dziękuję Ci !! Bardzo mi miło czytać takie komentarze :)) Do książki już od długiego czasu chcę się zabrać, tylko, że fabularnej, ale z podróżami związaną. Tylko wciąż mi czasu brakuje na to... Mam nadzieję, że wreszcie się uda :) Dzięki takim komentarzom mam motywację do działania!
Usuńtak baaaaaaardzo chcialabym tam pojechać! piekne miejsce!
OdpowiedzUsuńZaczytałam się w tym słońcu, tańcu i relaksie. W tych uliczkach i spacerach, gdzie nogi poniosą. Już dawno nie zatopiłam się myślami w tekście o "zagramanicy". Aż zatęskniłam za taką podróżą. Bez pilnowania pociągu, bez życia na czas, za to z zupełnym oddaniem się chwili. Chyba czas na dłuższą podróż. Lato niebawem.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Ale piękne zdjęcia!
OdpowiedzUsuńOd razu zachwycę się zdjęciami, są przepiękne i świetne kolory :) Co do Walencji, to mam do Hiszpanii niepisany sentyment. Mimo, że nigdy tam nie byłam, czuję, że powinnam się tam wybrać, a po przeczytaniu Twojego wpisu już wiem, że drugim przystankiem po Barcelonie będzie Walencja :) Jest piękne, tajemniczo i przede wszystkim język hiszpański w tle :) Pozdrawiam Cię słonecznie :)
OdpowiedzUsuńMyślę, że nie będziesz rozczarowana, a wręcz spełnią się wszystkie Twoje oczekiwania, co pięknej Hiszpanii. Jest niezwykła!
UsuńUwielbiam takie klimaty :) Zdjęcia piękne ! Kocham Hiszpanie :) Walencja przede mną :) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńAh jak cudownie!!! Zazdroszczę :-) Ja i mój chłopak planujemy wycieczkę w wakacje i jesteśmy rozdarci pomiędzy Włochy, Hiszpanię i Grecję. Najlepiej byłoby móc zobaczyć wszystko.... Zostaję i czekam z niecierpliwością na relację z Aten :-)
OdpowiedzUsuńMyślę, że to naprawdę trudny wybór... ale z każdego na pewno będziecie zadowoleni! :)
UsuńWalencja, kojarzy mi sie tylko z pomaranczami..Trzeba by sie tam wybrac. Bo zanecilas bardzo;)
OdpowiedzUsuńMy też byliśmy zachwyceni Walencją. Nasze spostrzeżenia opisaliśmy na blogu. https://podrozeliliijurka.blogspot.com/2017/04/7-hiszpania-walencja-miasto-o.html
OdpowiedzUsuńZnajdzie tam Pani również nasze spostrzeżenia nie tylko z Hiszpanii, również z Aten.
Może opis naszej podróży do Maroka zainspiruje Panią do odwiedzenia tego kraju.
pozdrawiamy Lila i Jurek
Jak podobała Ci się ta podróż? Powiedz mi, co myślisz!