Porto

kwietnia 23, 2015

            Trudno było nam wyjechać z Costa Nova, ale wiedzieliśmy, że przed nami jeszcze jedno niezwykłe, portugalskie miasto. Porto. Nasz ostatni przystanek w państwie słońca, oceanu, kolorowych Palheiros, surfingu.



            Do Porto przyjechaliśmy nocą i zatrzymaliśmy się w hoteliku, gdzieś na dalekich przedmieściach. Następnego dnia, z samego rana i w dodatku półprzytomni (bo zamiast pójść spać i odpocząć jak inni, to musieliśmy nacieszyć się po raz ostatni słodyczą portugalskiej sangrii) złapaliśmy autobus do centrum. Skuszeni aromatycznym zapachem, naszym pierwszym celem stała się... kawiarnia ­- pobudzająca do działania mocna, czarna kawa i ukochane przeze mnie Pasteis de Belem, czyli  najsłynniejsze portugalskie babeczki z francuskim ciastem, kremem i cynamonem. Śniadanie, które od razu stawia człowieka na nogi :) Z szeroko otwartymi już oczami mogliśmy nareszcie nacieszyć się tym, co dookoła. Pięknem starych kamienic i wąskimi uliczkami ciągnącymi się raz w górę, a raz w dół. Starymi, kolorowymi tramwajami. Toczącym się na ulicach życiem. Aż nazbyt ten opis przywodzi Wam namyśl Lizbonę, prawda? Nic jednak bardziej mylnego! Mimo tych wszystkich podobieństw, wspólnego kulturowego dziedzictwa i łączącego je historycznie statusu stolicy (Porto straciło go właśnie na rzecz Lizbony) są to miasta zupełnie od siebie różne. O swojej własnej, oryginalnej atmosferze. Porto jest miastem cichych i samotnych spacerów w labiryncie cienistych uliczek, chwil zadumy nad brzegiem rio Douro spoglądając na zawieszone w górze mosty. Spokoju i wciąż żywego, wciąż przemykającego tu między kamienicami wspomnienia miejscowości rybackiej, portowej.


Pasteis de Bellem, czyli babeczki z ciastem francuskim, kremem i cynamonem
Linia metra poprowadzona przez most Dom Luis I
            Przemknęliśmy pierwszymi uliczkami, by znaleźć się na progu najsłynniejszego w Porto mostu - Ponte Dom Luis I. Zbudowano go w latach 1881-1886, a jego projektantem był uczeń Eiffela inż. Teofilo Seyrig. Długość mostu wynosi 385 metrów, zaś waga to 3045 ton. W swoim czasie był najdłuższym dwukondygnacyjnym mostem stalowym na świecie, a swoją dumną nazwę nosi po jednym z władców Portugalii – Ludwiku I. Jednak w momencie, w którym się na nim znaleźliśmy, to nie budowla mostu urzekła mnie najbardziej, a rozciągający się tutaj widok na najstarszą dzielnicę miasta - Ribeira. Na stromy brzeg pokryty pomarańczowymi dachówkami, a wszytko to osnute ciemnozielonym pnączem z purpurowymi kwiatami. Delikatna mgła. Tak pięknie. Niezapomnianie... Przeszliśmy powolutku na drugą stronę do dzielnicy Vila Nova de Gaia, by później śliczną i stromą uliczką zejść pod samą konstrukcje mostu. Wrażenie jest tutaj niezwykłe. Porto często nazywane jest Cidade Das Pontes - Miastem Mostów (łącznie jest ich tutaj bowiem 6). Najsławniejszymi są Ponte Maria Pia- żelazny most kolejowy o pięknym łuku (jego projektantem był sam Gustave Eiffel);  Ponte de Arrábida - najdłuższy most w Porto, oddalony jedynie o kilka kilometrów od Atlantyku (przez co w czasie zimy często jest zamykany z powodu silnych wiatrów) i Ponte Infante Dom Henrique - o rozpiętości łuku 280 metrów, co ustanowiło rekord w tej kategorii mostów.

Widok na dzielnicę Ribeira
Widok na dzielnicę Vila Nova de Gaia (administracyjnie odrębne miasto)
Ponte Dom Luis I
            Na północnym brzegu rzeki Douro położona jest wspomniana już przeze mnie dzielnica Vila Nova de Gaia, stanowi ona jednak administracyjne odrębną od Porto miejscowość. Wzdłuż brzegu biegnie tutaj deptak z wieloma ławeczkami, z których podziwiać można przepiękną panoramę miasta i cumujące drewniane stateczki znane jako barcos rabelos, dawniej używane do transportu beczek wina w dół rzeki. To także po tej stronie znajdują się słynne na cały świat caves do vinho do porto, czyli piwnice składowe wina porto. Już z daleka widać ogromne litery firmowych nazwy piwnic i magazynów, widniejące na dachach. Znaczna ich część stoi dumnie wzdłuż wybrzeża, ale są też inne, ukryte pośród XVIII-wiecznych uliczek. Mimo, że większość z nich już dawno została wykupiona przez międzynarodowe przedsiębiorstwa (włącznie ze słynną marką Cockburn), wciąż utrzymują przyjazny wizerunek rodzimych przedsięwzięć.
Widok na mosty: Ponte Infante Dom Henrique i Ponte Maria Pia
Barcos rabelos - statki używane dawniej do transportu beczek wina w dół rzeki
Jedyne w swoim rodzaju wino porto - zarzewie wielowiekowej przyjaźni angielsko-portugalskiej, swój mocny smak zawdzięcza dolewanej do niego whiskey
Widok na dawną dzielnicę rybacką
            Znajdująca się zaś na przeciwległym brzegu Ribeira to dawna dzielnica rybacka (robotnicza), niegdyś traktowana jako miejsce zamieszkania i pracy ludzi znajdujących się na niższym szczeblu drabiny społecznej. Dziś wpisana na listę UNESCO, stanowi żywą, barwną i jedną z najpiękniejszych części miasta. W swoim obrębie kryje niezwykłe wąskie uliczki, ciemne przejścia i wysokie kamienice - nie raz pomalowane na różne kolory, czy wyłożone barwnymi azulejos. Labirynt, z którego tak naprawdę nie chce się odnaleźć wyjścia. Tak było właśnie z nami- mieliśmy wrażenie, że moglibyśmy spacerować tamtędy długimi godzinami, a i tak każda kolejna uliczka budziła by w nas ten sam, ogromny zachwyt.

Kamienice Ribeiry




            A jeszcze katedra Sé (Terreiro de Sé) z pięknymi, gotyckimi krużgankami wykładanymi azulejos. I imponujący dworzec kolejowy São Bento, który powstał na początku XX wieku na miejscu klasztoru, a jego wysoki hol wyłożony jest błękitnymi płytkami azulejos (jest tu ich blisko 20 tysięcy). I miejsce, którego się nie spodziewałam, o którym wcześniej nie słyszałam... Księgarnia Lello. Czyli tak, jakby w jednej chwili przenieść się do świata magii, w którym mówiące obrazy, pocztowe sowy i mityczne stwory można dostrzec na każdym kroku. Księgarnia Lello & Irmao jest drugą najstarszą księgarnią (po lizbońskiej Bertrand) w Portugalii. Powstała w 1881 roku, jednak obecnych kształtów nabrała dopiero w 1906 roku. Fasada budynku utrzymana jest w stylu secesji, jednak to, co tak naprawdę wyróżnia to miejsce i czyni jednym z najciekawszych, i najbardziej inspirujących obiektów na świecie, to z pewnością jego wnętrze. Wyróżniają się w nim wzorzyste tynki imitujące drewno, duże witraże w suficie, w które wkomponowany jest monogram księgarni i jej motto – „Decus In Labore” ale przede wszystkim przepiękne, czerwone, kręte schody prowadzące na piętro.Niedaleko stąd mieszkała w Porto autorka „Harrego Pottera” J.K. Rowling, kiedy jeszcze pracowała, jako nauczycielka języka angielskiego. Podobno w księgarni przesiadywała wiele godzin, a jej wygląd stał się inspiracją dla wnętrza Hogwartu. Szyny zaś biegnące po podłodze, po których pracownicy księgarni ciągną w wózkach książki, były wzorem dla żyjących własnym życiem schodów w szkole magii, które zabierały czarodziejów na różne piętra zamku. Dokładnie tutaj kręcono również filmową wersję „Harrego Pottera” :) Niestety robienie zdjęć w Lello jest zabronione.

Dworzec Sao Bento
Wnętrze hali dworcowej - błękitne azulejos
Ekskluzywna restauracja? Nie - to wnętrze McDonald' a w Porto :)
Czarodziejska księgarnia Lello

            I tak nadszedł czas na pożegnanie z Porto, z Portugalią, w której zostało moje serce... Czas, by zmienić kierunek.


Zaciekawią Cię też:

33 komentarze

  1. Mam wrażenie patrząc na zdjęcia, że Porto jest bardziej zniszczone od Lizbony, ale podoba mi się klimat tego miasta. Jednakże mając do wyboru te dwa miasta wybrałabym Lizbonę, tak czuję:)
    A ciacha zabójcze!;) Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, jest bardziej zniszczone, ale przez to mam wrażenie, że zyskuję tego swojego, oryginalnego klimatu. I ja lepiej czułam się w Lizbonie, choć oba miasta naprawdę zachwycają! :)

      Usuń
  2. Cudownie się czytało... Przeniosłam się tam i spacerowałam ... :))) Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Niestety w Porto tylko nocowałam na przedmieściach jego i czas nie pozwolił na zwiedzenie go. Widzę po Twoich zdjęciach, że mam czego żałować. Lubie takie klimatyczne miejsca, które pokazujesz. Wino Porto jest pyszne z pokrojonym melonem, który musi trochę czasu pomoczyć się w nim :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ooo, z pewnością będę musiała spróbować winka w takim połączeniu! :)

      Usuń
  4. Pewnie się powtórzę! Ale uwielbiam twoje zdjęcia, pierwsze co robię gdy wchodzę twój nowy wpis to przeglądam zdjęci i napawam się tymi widokami a dopiero potem czytam całość :) Kolejne piękne miasto na twojej liście podbitych :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Ci bardzo, naprawdę się cieszę, że tak Ci się podobają :)

      Usuń
  5. A więc tak wygląda to słynne Porto, które kojarzę głownie z nazwy wina :-) W Twojej relacji widziałam je po raz pierwszy. Jestem ciekawa jaki będzie kolejny kierunek Twojej podróży :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Za tydzień mam pomysł na opisanie mojej majówki z zeszłego roku, a potem wrócę do kolejnego miasta z eurotripu :)

      Usuń
  6. Trochę zniszczone ale piękne miasto. Bardzo klimatyczne zdjęcia :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Przepiękne zdjęcia i cudowny opis. Masz dar przenoszenia w miejsce, o którym piszesz. Bardzo Ci dziękuję, że mogłam poczuć te smaki, zapachy i klimat tego niezwykłego miasta. Skutecznie zachęciłaś mnie do odwiedzenia i tego miejsca. Pozdrawiam serdecznie. Nie widzę witrynki obserwatorów, jak można dodać Twojego bloga, bo nie ma mnie w google pllus

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kurczę, powinna być pod witrynką z popularnymi postami, a przed ramką "państwa". Może coś się nie prawidłowo wyświetla :(

      Usuń
  8. Piękne miejsce, zdjecia. Lubię Twoje refleksje, relacje... dziękuję

    OdpowiedzUsuń
  9. Te wąskie uliczki to jest to co lubię najbardziej! Pięknie!

    OdpowiedzUsuń
  10. Ze zdjęć Porto wygląda rzeczywiście jak PORTOwe miasto ;) I świetnie nadawałoby się jako tło do filmów "nie z tej ziemi", opowiadających magiczne, pełne sekretów historie. Szkoda, że nie można robić zdjęć w Księgarni, strasznie jestem ciekawa jak wygląda :) Pozdrawiam Cię!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W pełni się z Tobą zgadzam, taka scenografia byłaby idealna :)

      Usuń
  11. O ile Lizbona oczarowała mnie do szpiku kości, o tyle pragnę jeszcze zobaczyć Porto.
    No i znów u Ciebie łyknęłam namiastkę tego co dotknąć oczami muszę na żywca.
    Już zasmakowałam się w stylu portugalskim i niby wydaje się być podobnym, gdy patrzę na te zdjęcia, a jednak są to zupełnie inne miasta.
    Cudnie! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niby jedno państwo, jedna kultura, a tyle różnorodności... a wszystko to zachwyca!

      Usuń
  12. Już na pierwszy rzut oka widać, że Lizbonka i Porto to zupełnie różne miasta. Ale chyba tak samo klimatyczne i niezwykłe, co? Mam nadzieję, że przekonam się o tym na własnej skórze, a tymczasem miło z Tobą przemierzam Portugalię :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo różne, o zupełnie innej atmosferze, ale oba piękne i oczarowujące!

      Usuń
  13. Zabrałaś mnie na cudowny spacer osnuty delikatną mgłą poranka, po mostach i mostkach, nad brzegiem wyłożonym zielonymi pnączami leniwie okalającymi dachy, poczęstowałaś babeczkami i porto, czego chcieć więcej? Chyba tylko tego, zeby samemu się tam znaleźć.
    Myślę, że moje serce też zostałoby w Portugalii, tak jak zostało w Hiszpanii.....:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niczego... W tym mieście zakochać się można od pierwszego wejrzenia i już nigdy nie chcieć go zostawić..:)

      Usuń
  14. A mnie zachwyciły te ażurowe, kute balkony o zróżnicowanych kształtach. Czuję, że powinnam odwiedzić Portugalię, bo nigdy tam nie byłam.

    OdpowiedzUsuń
  15. Lubię taki klimat. I czekam na okazyjne loty do Portugalii :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Super zdjecia i bardzo prawdziwe spojrzenie na Porto.
    PS. A skad ta informacja o zamykanym moscie Arrábida? Od 16 lat mieszkam 300 metrow od mostu i to sie nigdy nie zdazylo. Pozdrawiam serdecznie z Porto. Maciek.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dowiedziałam się tego od miejscowego przewodnika, mam nadzieję, że nie zostałam wprowadzona w błąd!

      Dziękuję i pozdrawiam również :)

      Usuń
    2. Wczoraj wialo strasznie, strasznie, grzywacze na rzec ok. 3 km od oceanu sie twaorzyly. Statki z turystami zawracaly. Ale mostu nie zamkneli.
      Moze kiedys za Salazara tak bylo? Bo np. byly kiedys winy wewnatrz mostu !
      pozdrawiam

      Maciek.

      Usuń
    3. Upsss. Mialo byc: windy nie winy.

      Usuń
    4. Możliwe.. gdy wrócę do domu zweryfikuję tę informację i dam znać :) Dziękuję za uwagę!

      Usuń
  17. mnie Porto podobalo sie duzo bardziej niz Lizbona!

    OdpowiedzUsuń
  18. Pięknem starych kamienic i wąskimi uliczkami ciągnącymi się raz w górę, a raz w dół. Starymi, kolorowymi tramwajami. Toczącym się na ulicach życiem.
    Piękne opisy :)

    OdpowiedzUsuń

Jak podobała Ci się ta podróż? Powiedz mi, co myślisz!

Polecam: